Witam,
na samym wstępie chciałam serdecznie przeprosić, że nie pojawiła się notka z relacjami w ubiegłym tygodniu, ale to nie moja wina - po prostu przez dłuuuugi czas nie miałam dostępu do Internetu. Spowodowane to było powodziami na południu Niemiec, pozrywane były linie telefoniczne...
Na szczęście problem ten został juz rozwiązany i teraz pisze do Was.
Dzisiejsza notka będzie dotyczyła szóstego tygodnia pobytu tutaj. W tym tygodniu postaram się napisać również o siódmym tygodniu, żeby nadrobić te zaległości. Niestety nie mogę niczego obiecać, ale będę się starać.
Zacznę może od początku, a więc w poniedziałek jak zwykle miałyśmy wolne. Z racji, że pogoda znowu nam nie dopisała to postanowiłyśmy spędzić cały dzień w łóżku, a wyszłyśmy jedynie do sklepu po zakupy. Przez pół dnia odsypiałyśmy te kilka strasznie męczących dni pracy.

Logan Thibault
jest urodzonym szczęściarzem. Służył w piechocie morskiej, ma za sobą
służbę w Iraku, gdzie wielokrotnie otarł się o śmierć. Przeżył i wrócił
do domu z pamiątką - znalezionym na pustyni zdjęciem młodej kobiety,
które traktuje jako talizman. Kiedy w bezsensownym wypadku ginie jego
przyjaciel, Logan stawia sobie za cel odszukanie dziewczyny z
fotografii. Przemierzając pieszo kraj, odnajduje ją w Hampton,
miasteczku w Karolinie Północnej. Beth nie jest jednak księżniczką z
bajki, ale rozwódką z dziesięcioletnim synem, która ma sporo kłopotów z
byłym mężem, zastępcą szeryfa i wnukiem najbardziej wpływowego obywatela
miasta. Pomiędzy mężczyznami wybucha ostra rywalizacja...




Cudowny, poruszający i chwytający za serce film. Dzięki niemu zrozumiałam, że nie ma w życiu przypadków, lecz każdy moment w Twoim życiu jest zaplanowany i czy Ty tego chcesz, czy nie będzie tak jak ma być. Nie zmienisz tego.
Polecam każdemu bez wyjątków!
Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć (pierwsze zdjęcie w pierwszym wierszu) nasz poniedziałkowy obiad, (drugie zdjęcie w pierwszym wierszu) mój wtorkowy obiad - uwielbiam Käsespätzle ♥, (pierwsze zdjęcie w drugim wierszu) gazetki promocyjne z REWE i (drugie zdjęcie w drugim wierszu) przepyszny jogurt o smaku Stracciatelli.
We wtorek, gdy leżałyśmy już w łóżku przy zgaszonym świetle, obiecałyśmy sobie z W, że jak tylko w środę będzie piękna pogoda to jedziemy całkiem same do Pforzheim na zakupy.
A rano jeszcze przed budzikiem obudziło nas słoneczko, które nieśmiało zaglądało nam do pokoju.
Około 12:00 zjadłyśmy na szybkiego zupkę chińską, poinformowałyśmy szefową, że nie jemy obiadu i pędziłyśmy na autobus. Wszyscy byli strasznie zdziwieni, że nie boimy się same jechać. A prawda była taka, iż bardzo sie bałysmy, ale samego powrotu. Jednak jako rodowite Polki dałyśmy radę :)
Spędziłyśmy dobre 5 godzin na zakupach całkiem same w obcym NIEMIECKIM mieście, nie znając języka. Znalazłam wreszcie upragniony DM i co prawda nie miałam czasu na jakieś myszkowanie po półkach z kosmetykami - złapałam tylko co, to było najbardziej mi potrzebne i szybko mknęłam na powrotny autobus. Zrobię porządne zapasy Balei przed powrotem do domu. !!
A oto przedstawiam Wam rzeczy jakie udało się nam upolować:
I jeszcze kilka zdjęć z środowych zakupów:
pokochałam ta wystawę ♥ |
A na koniec chce Wam pokazać jak piękne mamy tutaj zachody słońca. Nie ma osoby, która by obojętnie przeszła. Każdy wyciąga telefon, czy jakiś inny aparat i robi zdjęcia, aby uwiecznić to niezwykłe zjawisko.
PS. Jesteście w stanie polecić mi jakiś dobry i sprawdzony telefon dotykowy? Tylko błagam żadnego SAMSUNGA.. Myślałam o HTC 8s, albo o którejś z Nokii Lumii.
HTC 8s
Nokia Lumia 900
Nokia Lumia 920
Trzymajcie się,
Pozdrawiaam :***
Prześliczna piosenka ♥