niedziela, 14 lipca 2013

Achte Woche...

Cześć,
nadszedł czas na opisanie ósmego tygodnia odbywanych praktyk. Wcześniej nie wspominałam, że jednym z gości hotelowych jest pewien Herr S., który okazał się bardzo ważną osobą dla adlerhofskiej społeczności. Dlaczego? A no dlatego, że zostawia tutaj co wakacje ponad 20-30 000 €. Dodatkowo sprawuje całkiem niezłe napiwki i prezenty, zabiera w dni wolne na spacero-obiady (zawsze każe zamawiać co się chce, bo on płaci), a na sam koniec swoich wakacji robi każdemu sesję zdjęciową i wręcza mały upominek. Można by mu pozazdrościć, bo koleś ma tyle pieniędzy, że nie ma co z nimi robić, ale ja mu współczuję, bo jest niesamowicie samotnym człowiekiem.. :(
 Na zdjęciach upamiętniłam podarunek od Herr S.. PS. Opakowanie nie jest przypadkowe ;)




W tym tygodniu zmieniłam stanowisko na serwis. W sobotę (tj. 22.06) mieliśmy w hotelu imprezę, a mianowicie wesele. Dlatego zapowiadało sie długie siedzenie, jednak ja skończyłam wcześniej, bo około 23:30 z racji tego, że na drugi dzień miałam zacząć pracę najwcześniej. Później we trzy poszłyśmy na Sonnwendfeier (jest to festyn organizowany na cześć równonocy, polega na uroczystym paleniu ogromnego ogniska i siedzeniu wokół niego dopóki nie zgaśnie), ale nie działo sie nic ciekawego to szybciutko się stamtąd zmyłyśmy, wróciłyśmy do hotelu, gdzie jeszcze trwało wesele i wypiłyśmy sobie Hugo ;)













 
na drugi dzień po festynie 

  Po sprzątaniu z wesela otrzymałam od jednego z kelnerów takie oto kwiaty:




W czasie wolnych wieczorów obejrzałyśmy z dziewczynami dwa filmy. Jeden z nich to dramato-kryminał pt. "Dla niej wszystko".

"Spokojne życie profesora Johna Brennana w jednej chwili zostaje wywrócone do góry nogami, gdy policja aresztuje jego ukochaną żonę pod zarzutem morderstwa. Brennan od początku nie wierzy w winę żony, choć dowody wydają się być wyjątkowo mocne. Gdy zawodzą wszelkie legalne metody, Brennan decyduje się podjąć ekstremalne kroki, by uwolnić swą żonę z więzienia. "

























Nie przepadam za kryminałami, aczkolwiek ten film głęboko chwycił mnie za serducho. Mało jaki film w tak perfekcyjny sposób odzwierciedla potęgę, jaką jest miłość.


Drugim filmem była całkiem sympatyczna komedia o tytule "Myśl jak facet".

"W dzisiejszych czasach niemożliwością jest sprawić, żeby facet zachowywał się w związku dokładnie tak jak chciałaby tego kobieta. Tak przynajmniej myślą cztery główne bohaterki, zanim nie odkryją cudownego poradnika Stevea Harveya. Zaczynają podążać za wskazówkami mistrza i wszystko układa się idealnie, aż do momentu, kiedy poradnik wpada w ręce ich mężczyzn.  "









Bardzo, ale to bardzo przyjemny film z nutką humoru i pouczenia. Takie filmy lubię najbardziej, które nie mają mnie przestraszyć, ani trzymać w napięciu przez dwie godziny, ale umilić mi czas.


To tyle na ten tydzień,
niebawem pojawi się relacja z dziewiątego tygodnia..
Życzę Wam miłego niedzielnego wieczora  ;)

czwartek, 4 lipca 2013

Siebte Woche..

Cześć,
nie mam pojęcia jak ja Wam wynagrodzę ten okres, kiedy nie miałam dla Was czasu i totalnie Was olewałam :(
Dużo się tutaj dzieje, praktycznie non stop jestem w pracy, a jak już mam przerwę, albo dzień wolny to myślę tylko o tym, żeby się przespać, lub mam już ten dzień cały zaplanowany (zakupy, jakiś spacer, albo leniuchowanie). są takie dni, kiedy nie mam siły nawet na to, aby wstać z łóżka i zejść na dół na śniadanie.. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo ;)
W siódmym tygodniu pobytu tutaj przyjechały dwie dziewczyny, również Polki (Aneta i Magda) z tym, że one już tutaj były w ubiegłych latach. Na początku bałysmy się z W., że jak one przyjadą, to my przestaniemy się liczyć i ludzie o nas zapomną. Jednak na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Pod czas rozmowy z nimi dowiedziałyśmy się, że one myślały podobnie.
W dzień przyjazdu dziewczyn od samego rana byłyśmy z W. podminowane ze stresu i zdenerwowania. W. spotkała się z nimi pierwszą, bo miała do pracy na wcześniejszą godzinę, a gdy sama je poznałam to stwierdziłam, że to całkiem sympatyczne dziewczyny;)



W siódmy wolny poniedziałek obejrzałyśmy z W. film pt. "Przeklęta forsa".

"Pieniądze mogą zmienić wszystko - tak dotychczas myśleli Amber i Duke. Mężczyzna wszedł bowiem w posiadanie pokaźnej gotówki, która umożliwiła zakochanym szybki ślub i gwarancję dostatniego życia. Kiedy Amber odkrywa, że pieniądze pochodziły z nieczystego źródła i ich zwrotu pragnie skorumpowany agent rządowy Pollen urokliwy miesiąc miodowy przeradza się w koszmar. Wytropienie małżonków jest tylko kwestią czasu, a stawka w potyczce rośnie... "












Jak raczej nie przepadam za takimi filmami, tak ten bardzo przypadł mi do gustu. Końcówka niezwykle zaskakująca. Myślałam, że wszystko potoczy się inaczej, bo tak to w końcowej scenie brakowało czegoś lub kogoś. Tak czy inaczej, bardzo go polecam.




Tak strasznie tęsknie za moimi romansidełkami, że ściągnęłam z chomikuj jeden o tytule "Wyprawa" Kristin Hannah i w wolnych chwilach (zazwyczaj przed spaniem) sobie czytam po troszkę.


Mam dla Was kolejne zdjęcie przecudownego zachodu Słońca, jaki miał tutaj miejsce ;) Coś niesamowitego!! Musicie uwierzyć na słowo, bo na zdjęciach to nie to samo.




To tyle na dziś. Mam nadzieje, że szybko uda mi się nadrobić jeszcze 2 zaległe tygodnie.
Błagam o wybaczenie,
Trzymajcie się. ;)